Dzięki odtworzeniu dawnego, niezwykle mlecznego smaku ówczesnych lodów oraz koncepcji spółdzielczości marka nawiązuje do nieodległej przeszłości naszego kraju. Efekt: już w pierwszym sezonie działalności udało się zgromadzić ponad 50 członków Spółdzielni Lodziarni Partnerskich.
„Zależało nam, by stworzyć alternatywę dla systemów franczyzowych, które zdominowały lodziarski rynek. Sprawdziły się, ale niektórzy handlowcy obawiają się ograniczeń, jakie niesie ze sobą podpisanie umowy franczyzowej i konieczności wejścia w system na określony czas. Do nich właśnie skierowana była nasza oferta. U nas nie ma żadnych długotrwałych umów, miesięcznych opłat, zobowiązującego wystroju itd. Lodziarz, przystępujący do Spółdzielni, zachowuje pełną decyzyjność i w każdej chwili może się wycofać ze współpracy, nie ponosząc żadnych kosztów. LodyPRL mogą być uzupełnieniem czy urozmaiceniem jego podstawowego menu” – powiedział Artur Kaczyński z firmy Lodziarz.pl w rozmowie z serwisem Dla Handlu.
Kupcom, którzy byli zainteresowani współpracą z wchodzącą na rynek marką, producent oferował trzy modele, których nazwy również odnosiły się do dawnej nomenkulatury: ludowy, robotniczy i kapitalistyczny. Pierwsza opcja zakładała kupno i sprzedaż produktów, jednak bez możliwości wykorzystania nazwy Lody PRL. Opcja robotnicza pozwalała na używanie brandingu w zamian za wykupienie 30 kilogramów lodów miesięcznie. Trzeci wariant obejmował natomiast kupno w sezonie letnim (od maja do września) 500 kg mieszanki do lodów, za co nabywca otrzymywał rabat na komponenty wraz z pełnym brandingiem.
Pomysłodawca konceptu chciał dotrzeć głównie do ludzi starszych, którzy mogliby chcieć pokazać kawałek swojej młodości wnukom podczas weekendowych spacerów. Mało kto spodziewał się jednak, że osiągnie on taki sukces również wśród młodego pokolenia, zainteresowanego PRL-owskimi klimatami.