O warzeniu oraz produkcji piwa – felieton Michała Kopcia

0
1703
Nie mówimy na piwo „napój złocisty”. Nie upieramy się, że piwo to „zupa chmielowa”. Mam nadzieję, że moje poprzednie felietony rozwiały wątpliwości i już nikt nie nawarzy sobie piwa, to znaczy wadliwego piwa… No właśnie. Czy piwo się warzy? Na etykietach wielu piw znajdziemy określenie „tradycyjnie warzone”. Ba! Słownik PWN podaje, że „warzyć piwo” to „produkować piwo”. W języku angielskim słowo „brew” oznaczać może zarówno „piwko”, jak i „warzenie”. Sprawa wydaje się oczywista. Niestety, jest inaczej.

Zacznijmy od tego, że warzenie może być pisane przez „ż”. To nie jest błąd ortograficzny. Są dwa słowa – warzenie oraz ważenie. Tyle, że piwowar nie potrzebuje tak często wagi! Piwowarowi jest dobrze, kiedy coś wre, kiedy kocioł warzelny jest gorący, kiedy warka jest bezbłędna (i wcale nie chodzi o markę piwa). A zatem plusik dla copywritera, który nie wpadł na to, że piwo się „waży z najlepszych surowców”. Minusik natomiast dla edytorów tekstów, które nadal podkreślają czerwonym szlaczkiem wyraz „warzenie”.

Marketingowcy, specjaliści od reklamy i social media, nie przepadają za słowem „produkcja”. Według nich to określenie zbyt silnie odnosi się do linii produkcyjnej, zakładu czy fabryki, czyli tych wszystkich skojarzeń, których jak ognia unikać chcą najwięksi producenci. Rozumiem to podejście, natomiast razi mnie nadużywanie słowa „warzenie”. Nawet zdjęcie, na którym widać jedynie etykieciarkę butelek, podpisane jest dumnie „tak warzymy piwo”. Zapewne podobnie byłyby podpisane filtry świecowe oraz metoda High Gravity Brewing.

Za słowem “warzenie”, w kontekście całej produkcji, nie przepadają natomiast piwowarzy, inżynierowie, sędziowie piwni oraz znawcy piwa, nawet ci samozwańczy. Niektórzy nawet pozycjonują to określenie obok takich językowych faux pas jak „napój złocisty” czy „zupa chmielowa”. Piwo, które zdobi etykieta z określeniem „warzenie”, może otrzymać słabe noty w rankingach Ratebeer.com jeszcze zanim zostanie otwarte i wypite.

Ja jestem bardziej tolerancyjny i znajduję się gdzieś pomiędzy marketingowcami, słownikiem języka polskiego a inżynierami i piwowarami domowymi. Na prośbę organizatora eventu, zgadzam się na tytuł „Wieczór z warzeniem”. Podczas prezentacji mówię jednak o „produkcji piwa”. Lubię również alternatywy jak „powstawanie”, „tworzenie”, „narodziny”, a nawet neologizmy jak „wytwarzenie piwa”. Zresztą tematy dotyczące terminologii oraz piwnego języka pojawiają się bardzo często podczas prowadzonych przeze mnie szkoleń czy warsztatów. Ogarnąć całe zamieszanie pomaga mi wtedy krótka prezentacja produkcji piwa w jednym zdaniu. Istnieje bowiem etap cieplejszy oraz etap chłodniejszy. Etap cieplejszy znajduje się w kuchni, czyli warzelni, gdzie pracuje kucharz, czyli piwowar. Etap chłodniejszy znajduje się z kolei w piwnicach, gdzie następuje fermentacja i leżakowanie, gdzie wreszcie pojawi się… piwo. Tak, piwa napijemy się dopiero po etapie chłodniejszym. Po etapie cieplejszym, czyli warzeniu, możemy nacieszyć oko i nos jedynie brzeczką oraz młótem.

No dobrze, wystarczy tego pisania. Idę warzyć!

Michał Kopeć (Browarnicy.pl)

14 lat doświadczenia w branży piwnej. Międzynarodowy sędzia piwny BJCP (Beer Judge Certification Program). Sędzia piwny Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych. Piwowar domowy. Birofil/Bibliofil – kolekcjoner książek o piwie. Od 2004 roku prowadzi szkolenia dotyczące kultury picia piwa, sensoryki oraz warzenia. Współpracuje m.in. z Maciejem Chołdrychem (Piwoznawcy). Realizuje regularne szkolenia w Szynkarnia Wrocław oraz Upojeni Katowice. Organizuje szkolenia dla branży HoReCa (m.in. dla Novotel, Hard Rock Cafe, Marriott, Golden Tulip). Prelegent podczas festiwali piwnych, m.in. Silesia Beer Fest. Prowadzi stronę Browarnicy.pl oraz fanpage Piwo w serwisie Facebook. Autor wielu piosenek o piwie. Od sierpnia felietonista Horeca Business Club.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.