Jeżeli rząd zdecyduje się na poluzowanie części obostrzeń od 1 lutego, to w pierwszej kolejności pracę będą mogły wznowić sklepy detaliczne i centra handlowe. Decyzja o luzowaniu bądź wydłużeniu restrykcji ma zapaść w tym tygodniu i będzie uzależniona m.in. od statystyk dotyczących zakażeń i zgonów oraz sytuacji epidemiologicznej w całej Europie, która jest obecnie trudna. Wyczekują jej przede wszystkim przedsiębiorcy, którzy w całym kraju decydują się już na wznawianie działalności mimo zakazów. Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju, pracy i technologii, przekonuje jednak, że są to odosobnione przypadki i skala zjawiska jest niewielka.
– Mamy nadzieję, że luty będzie miesiącem, w którym będziemy mogli powoli uwalniać przede wszystkim sprzedaż detaliczną i centra handlowe, a w ślad za tym również inne obszary gospodarcze. Czekamy na decyzje Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego – mówi Olga Semeniuk.
Po feriach, 18 stycznia w ścisłym reżimie sanitarnym do szkół wrócili uczniowie klas I–III szkół podstawowych, jednak wszystkie inne, obowiązujące w tej chwili ograniczenia – w tym m.in. zamknięcie galerii handlowych, hoteli i gastronomii – rząd przedłużył do 31 stycznia. Najprawdopodobniej w tym tygodniu zapadnie decyzja, czy z początkiem lutego zostaną one poluzowane, czy wydłużone o kolejne tygodnie.
– Zależy nam na tym, aby gospodarka była uwalniana jak najszybciej. Pod uwagę brane są różne warianty – zarówno punktowe odmrażanie gospodarki, jak również całościowe, w poszczególnych etapach. Wszystko uzależnione jest od Narodowego Programu Szczepień, jak również od sytuacji epidemicznej w Europie – mówi wiceminister rozwoju, pracy i technologii.
W ubiegłym tygodniu o możliwość luzowania obowiązujących w Polsce obostrzeń z początkiem lutego pytany był również szef resortu zdrowia Adam Niedzielski, który wskazał, że istnieje na to szansa, jednak kluczowym argumentem jest utrzymująca się wysoka liczba zgonów.
Wiele zależy też od tego, jak będzie rozwijać się sytuacja epidemiologiczna po tym, jak w połowie stycznia część uczniów wróciła do stacjonarnego nauczania. Rząd chce sprawdzić, czy nie przełoży się to na zwiększoną liczbę zakażeń.
– Jesteśmy na etapie weryfikacji stanu po zakończeniu ferii zimowych. Wirus działa z opóźnieniem 10–14 dni od momentu, kiedy kończymy dany etap potencjalnie zwiększonej mobilności – mówi Olga Semeniuk.
Jak wskazuje, o poluzowaniu obostrzeń będzie decydować opinia działającej przy premierze Rady Epidemicznej, ale rząd uwzględnia też sytuację, jaka panuje w całej Europie. Ta wciąż jest trudna, m.in. ze względu na odkrytą niedawno w Wielkiej Brytanii nową mutację koronawirusa SARS-CoV-2 i rosnące w wielu krajach statystyki zakażeń.
Powodują one, że kolejne europejskie kraje decydują się na wprowadzenie nowych albo wydłużenie obecnie obowiązujących restrykcji. W ostatnich dniach taką decyzje podjęły m.in. Hiszpania, Holandia, Austria i Włochy. Czechy zadecydowały o wydłużeniu obowiązującego w kraju stanu wyjątkowego do 14 lutego. Częściowy lockdown wydłużyły też Niemcy, gdzie w sklepach i środkach komunikacji miejskiej wymagane jest noszenie maseczek medycznych typu FFP2. Z kolei we Francji wyjść z domu można tylko z ważnego powodu i należy w tym celu mieć przy sobie specjalne zaświadczenie.
– Bierzemy pod uwagę zarówno Radę Epidemiczną, która funkcjonuje przy prezesie Rady Ministrów, ale również wszystkie informacje, które spływają do nas z Europy. Niestety mamy do czynienia z drugim szczepem SARS-CoV-2, który bardzo szybko rozprzestrzenia się w Wielkiej Brytanii. Wszystkie działania, które podejmujemy, narzędzia i instrumenty wsparcia z budżetu państwa, które są przewidziane dla różnych gałęzi i obszarów gospodarczych, mają zapewnić im możliwość przetrwania w czasie, kiedy lockdown funkcjonuje – mówi wiceminister rozwoju, pracy i technologii.
Według niej, jeśli rząd zdecyduje się na poluzowanie części obostrzeń z początkiem lutego, to w pierwszej kolejności pracę będą mogły wznowić sklepy detaliczne i centra handlowe.
Końca dobiegają też prace nad zaktualizowaniem protokołów bezpieczeństwa, do których poszczególne branże będą musiały się dostosować, wznawiając działalność.
– Jesteśmy gotowi do wdrożenia protokołów bezpieczeństwa dla ponad 40 branż, jesteśmy już na etapie ich ostatnich aktualizacji – mówi Olga Semeniuk. – Bierzemy pod uwagę metraż, liczbę osób, przepustowość, która musi być zachowana, jak również czas, który dana liczba osób może spędzać w jednym miejscu. To są podstawowe kryteria, które bierzemy pod uwagę, aby zapewnić komfort zarówno przedsiębiorców, jak i klientów.
Jak podaje KPRM, do tej pory wsparcie wypłacone firmom i pracownikom w ramach tarcz antykryzysowej, finansowej i pomocowej przekroczyło już 170 mld zł i uratowało ponad 5 mln miejsc pracy. W czasie obecnie obowiązujących restrykcji przedsiębiorców mają też wesprzeć rozwiązania przewidziane w rozszerzonej tarczy branżowej, m.in. zwolnienie ze składek ZUS za listopad, ustanowienie jednorazowego dodatkowego świadczenia postojowego w wysokości 2080 zł, dopłata dla przedsiębiorców w wysokości 2 tys. zł do każdego miejsca pracy (w tym umowy-zlecenia), dotacja w wysokości do 5 tys. zł oraz zawieszenie opłaty targowej w 2021 roku.
– Liczymy, że z samej tarczy branżowej, która weszła w życie 19 grudnia ub.r., skorzysta ponad 240 tys. przedsiębiorstw. Zgodnie z rozporządzeniem przyjętym przez Radę Ministrów rozszerzyliśmy tę tarczę o dodatkowe sześć kodów PKD z działu turystyka i liczymy, że te dodatkowe środki finansowe na poziomie około 5 mld zł trafią bezpośrednio do wszystkich zainteresowanych objętych lockdownem – mówi wiceminister rozwoju, pracy i technologii.
Obecnie rząd raczej nie planuje nowych instrumentów pomocowych i skupia się na dysponowaniu środków kierowanych do przedsiębiorców w ramach tarczy branżowej, jak i Tarczy Finansowej 2.0 Polskiego Funduszu Rozwoju, która została uruchomiona 15 stycznia.
– Na dzisiaj mówimy o ponad 200 mln zł, które znajdują się już na kontach przedsiębiorców – mówi Olga Semeniuk.
Wsparcie w ramach Tarczy Finansowej 2.0 PFR obejmie przedsiębiorców z 38 branż najbardziej dotkniętych skutkami pandemii. Do mikro- i średnich firm ma trafić w sumie ok. 13 mld zł. Przedsiębiorstwa uprawnione do wsparcia w jej ramach mogą ubiegać się o nie do 28 lutego br.
Duża część przedsiębiorców wskazuje jednak, że rządowa pomoc jest dalece niewystarczająca i – wbrew rządowym zakazom – decyduje się na wznowienie działalności. Stąd w całej Polsce punktowo otwierają się m.in. restauracje, hotele, obiekty rozrywkowe i usługowe. Część z nich na nowo uruchamia działalność w ramach zorganizowanych akcji, jak Góralskie Veto czy #OtwieraMY, którą wsparła Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej (IGGP). Wiceszefowa MRPiT przekonuje jednak, że są to odosobnione przypadki i skala zjawiska jest niewielka.
– W kontekście gastronomii, klubów fitness czy hotelarstwa – skala potencjalnego otwierania działalności niezgodnie z rozporządzeniem dwa tygodnie temu wydawała się bardzo duża. Na dzisiaj mówimy o 70–80 obiektach gospodarczych, które zdecydowały się na otwarcie pomimo funkcjonującego rozporządzenia – mówi Olga Semeniuk. – Nie obawiamy się tego typu przykładów, wszyscy od 10 miesięcy żyjemy z pandemią COVID-19 i jest ona nowa zarówno w obszarze społeczno-zdrowotnym, jak i gospodarczym. Tylko solidarnościowe podejście do tego tematu pozwoli nam szybciej uwolnić gospodarkę.
Według szacunków IGGP po 18 stycznia działalność wznowiło nawet 20 tys. lokali gastronomicznych.