Zapraszamy na rozmowę z Mateuszem Cegielskim właścicielem Restauracji Beefore o rozwoju, nowych pomysłach i sile do działania.
Restauracja Beefore w Mosinie działa już od 4 lat. Przez ten czas Beefore dorobiło się szerokiego grona wiernych gości, setek recenzji i bardzo wysokiej średniej ocen.
Jaki był Pana pomysł na własny biznes restauracyjny i co stanowiło klucz do sukcesu?
Chciałem stworzyć miejsce spotkań dla wszystkich, którzy po prostu lubią ludzi. Myślę, że do sukcesu potrzeba dwóch kluczy. Pierwszy – uniwersalny klucz do sukcesu to przede wszystkim autentyczność. Jeżeli chodzi o aspekt techniczny, to w naszej restauracji kierujemy się jedną zasadą: świeży produkt obroni się pod każdą postacią. W realizacji tego założenia nie można trafić na lepszego partnera niż Selgros Cash & Carry, bo to właśnie dzięki niemu zawsze jesteśmy w stanie zagwarantować tę świeżość. Od 4 lat eksperymentujemy, zmieniając menu kilka razy w roku i zawsze słuchając tego, co podpowiada nam serce. Drugi, bardzo ważny klucz to współpracownicy – w tym miejscu chciałbym wspomnieć chociażby o biurze rachunkowym, które w 100% odciążyło nas w kwestiach tzw. “papierologii”. Dzięki temu mogliśmy skupić się wyłącznie na tworzeniu.
W centrum Poznania, na ul. św. Marcin, pojawił się nowy, drugi lokal Beefore. Czym różni się od pierwszego konceptu?
Te dwa koncepty łączy główny cel – są przestrzeniami relaksu, bez niepotrzebnego nadęcia. To restauracje, w których nasi goście spędzą miło czas, nigdzie się nie spiesząc – oczywiście wtedy, gdy będzie to ponownie możliwe. Lokal w Mosinie ma proste menu w postaci kilku dań zmienianych co sezon oraz burgerów, które cieszą się największym zainteresowaniem. Beefore w Poznaniu to efekt dalszego rozwoju. Tworzymy już nie tylko miejsce spotkań, ale również nasze delikatesy, domowe obiady zamknięte w słoiku oraz dania serwowane na wynos. Obecnie pracujemy na menu, którego założeniem była różnorodność. Kiedy w końcu będziemy mogli przyjmować gości w lokalu, chcemy wdrożyć nasz pomysł na tapas – będzie to wołowina w różnych wariantach z dodatkami.
Pandemia nie odpuszcza i rozmawiamy w okresie smutnej rocznicy wprowadzenia lockdownu w Polsce. Jaki był Pana plan działania po ogłoszeniu, że branża gastronomiczna zostanie zamrożona? Co się zmieniło na początku, a jakie zmiany zostały wprowadzone długofalowo?
Na początku był bardzo duży chaos. Ogromna liczba zmiennych powodowała, że niezwykle ciężko było podjąć jakąś konkretną decyzję na stałe. Na cały czas trwania obostrzeń udało się nam wynegocjować z właścicielami lokalu obniżenie kosztów stałych, takich jak czynsz.
W tej chwili bardzo duży nacisk kładziemy na rozwój naszych delikatesów, jest to plan również na najbliższy czas. Cieszymy się, że możemy współpracować z tak solidnym dostawcą jak Selgros, który wspiera gastronomów w tym ciężkim okresie.
Restauracja Beefore brała udział w akcji wspierającej lokalnych restauratorów organizowanej przez Selgros Cash & Carry. W specjalnie wygospodarowanej przestrzeni każdy odwiedzający halę mógł zapoznać się z Państwa ofertą oraz kupić sztandarowy przysmak Beefore – przetwory w słoikach. Jak ocenia Pan tę inicjatywę?
Taka inicjatywa w tych czasach jest wręcz nieoceniona. Bez większego zaplecza finansowego udało nam się przygotować stanowisko i zaprezentować swój koncept szerokiej grupie odbiorców. Mogliśmy pokazać się z innej strony, tej delikatesowej. Podczas tej akcji wielu ludzi podchodziło do naszego stoiska w hali Selgros i wspierało nie tylko dobrym słowem. Byli tacy, którzy następnego dnia wracali po kolejne produkty z naszego asortymentu. To naprawdę bardzo miłe. W takich chwilach odzyskujemy wiarę w ludzi.
Jak pandemia wpłynęła na Pana biznes i podejście do pracy w gastronomii? Czy mimo trudności udało się wypracować nowe pomysły i koncepty, które przekładają się np. na dotarcie do nowej grupy docelowej czy wprowadzenie do oferty nowych produktów i poszerzenie działalności?
Patrząc czysto ekonomicznie, to pandemia dyktuje warunki, do których my musimy się dostosować. Sztuka polega na skutecznym i kreatywnym minimalizowaniu strat przy jednoczesnym uwzględnieniu wielu zmiennych. Jedynym pewnym i najważniejszym czynnikiem, o który musimy dbać, są nasi goście. Niezwykle ważna jest także komunikacja oraz współpraca z solidnymi firmami i osobami zapewniającymi wsparcie, np. z naszym partnerem Selgros Cash & Carry czy z biurem rachunkowym, które pomogło nam uzyskać pomoc finansową i zajęło się wszystkimi sprawami urzędowymi. Myślę, że to właśnie te trudności skłoniły nas do tworzenia nowych pomysłów i poszerzenia grupy docelowej. Nasze podejście pozostało jednak bez zmian: robimy to, co lubimy i to, co czujemy. Pozytywne nastawienie do sprawy i podjęcie jakiegokolwiek działania napędza rozwój, który zawsze jest dobry.