Wzrost płacy minimalnej, wprowadzony tuż przed szczytem sezonu wakacyjnego, stanowi wyzwanie dla właścicieli sezonowych punktów gastronomicznych, usługowych i rozrywkowych. Przedsiębiorcy muszą radzić sobie z deficytem pracowników oraz rosnącymi kosztami pracy i presją płacową.
W ciągu ostatniego roku płaca minimalna wzrosła z 3 010 zł do 3 600 zł brutto, a stawka godzinowa podniesiona została z 19,70 zł do 23,50 zł brutto. Wysoka dynamika wzrostu minimalnego wynagrodzenia napędza presję płacową ze strony pozostałych pracowników, co jest szczególnie odczuwalne dla drobnych przedsiębiorców, dla których koszty zatrudnienia już wcześniej były sporym obciążeniem.
Sylwia Kutermankiewicz, Dyrektor Działu Kadr i Płac w LeasingTeam Group, zauważa: „Koszty zatrudnienia pracownika w ostatnich latach zwiększają się wyjątkowo często. Dawniej zmiana stawki dokonywana była raz na kilka lat, w tym roku mieliśmy już dwie waloryzacje, a w 2024 roku planowane są kolejne. Może to spowodować konieczność cięcia kosztów, redukcji zatrudnienia czy nawet restrukturyzacji zakładów pracy. Do tego, gdy pracownicy na najniższych stanowiskach dostają podwyżkę wynagrodzenia, pozostali zatrudnieni również jej oczekują. W ten sposób napędza się spirala płacowo-cenowa.”
Wakacyjny sezon to czas, kiedy pojawia się wiele ofert pracy związanych z obsługą turystów, głównie w sezonowej gastronomii, hotelarstwie, handlu i usługach. Mimo wsparcia ze strony uchodźców z Ukrainy, rąk do pracy wciąż brakuje. Bezrobocie w czerwcu 2023 wyniosło 5 proc., co oznacza, że praktycznie wszyscy, którzy chcą pracować, są gdzieś zatrudnieni.
Michał Czernek, Senior Business Development Manager w LeasingTeam Group, komentuje: „Średnie wynagrodzenie w gastronomii oscyluje w okolicach 4 200 zł brutto. Zaczyna być więc odbierane jako niewiele wyższe od minimalnej, co podsyca apetyt pracowników na podwyżki. Przedsiębiorcy prowadzący restauracje, bary, ale też pensjonaty czy nawet hotele muszą mierzyć się ze swoistą walką cenową. Właściciele rywalizują ze sobą, oferując często niewiele wyższe płace. To z kolei generuje wysokie rotacje, a konieczność wdrażania pracowników i szkolenia ich co chwila od nowa jest sporym obciążeniem dla pracodawców.”
Przedsiębiorcy starają się wypełnić luki kadrowe, zatrudniając uczniów lub studentów do 26. roku życia, którzy są zwolnieni z podatku dochodowego, a na umowie zlecenie również z obowiązku opłacania składek ZUS. Coraz popularniejszym rozwiązaniem staje się też zatrudnienie na podstawie umowy o pracę tymczasową.
Oliwia Szopa, prawnik, aplikant radcowski w LeasingTeam Group, wyjaśnia: „Jak sama nazwa wskazuje – to umowa, która z założenia jest dedykowana pracy sezonowej, czyli tymczasowej. Ta forma zatrudnienia obejmuje zatrudnienie na umowie o pracę, jak i na umowie zlecenie. Umowa o pracę tymczasowa to swego rodzaju „nakładka” na pozostałe stosunki zatrudnienia.”
Pracownicy sezonowi stają zatem przed dylematem, czy warto jest starać się o zatrudnienie na umowę o pracę, czy wręcz przeciwnie – zmierzać do zatrudnienia na umowę cywilnoprawną.
Oliwia Szopa dodaje: „Dla realizacji celu, jakim jest po prostu szybki, incydentalny zarobek, należałoby kierować się założeniem, że im niższe podatki i zaliczki na ubezpieczenie społeczne, tym lepiej dla podejmującego zatrudnienie.”
Przyczyn niewystarczającej liczby pracowników sezonowych jest wiele, w tym rozwój technologiczny i demograficzna zima. Eksperci prognozują, że luki kadrowe mogą częściowo wypełnić emeryci, którzy w związku z wysoką inflacją, coraz częściej szukają dodatkowego źródła dochodu. Przedsiębiorcy coraz częściej na wakacje zatrudniają też osoby małoletnie.
Michał Czernek podsumowuje: „Z fluktuacją pracowników w okresie wakacyjnym w ciekawy sposób zaczynają sobie radzić np. szeroko rozumiane parki rozrywki. Popularne stają się programy zatrudniania uczniów kończących 16. rok życia. Dzięki brakom obciążeń składkami oraz często kosztów życia, uczniowie szkół średnich chętnie przyjmują wakacyjne prace za minimalne wynagrodzenie. Nie mogą oni oczywiście wykonywać szeregu prac, koncentrując się na rolach porządkowych lub właśnie gastronomicznych. Jednak wygenerowane oszczędności na tych stanowiskach pozwalają pracodawcom na utrzymanie pozostałych pracowników, odpowiadając na ich oczekiwania względem podwyżek.”