Mija pół roku od zamknięcia gastronomii na dwa tygodnie. Szerokiej pomocy skierowanej stricte do tego sektora nie było i nikt o tym nie myśli. Jedyne dedykowane wsparcie, o którym coraz częściej się mówi to bon gastronomiczny, który wzbudza wiele dyskusji.
O bonie gastronomicznym lub inaczej zwanym ulgą gastronomiczną opowiadał Paweł Borys, prezes PFR w programie „Studio Biznes”. Ma to być jeden ze sposobów rządu na pomoc dla restauracji czy firm cateringowych. Ulga ma polegać na tym, że pracodawca będzie mógł podpisać umowę z restauracją, która będzie dostarczała posiłki pracownikom i kwota 400 zł przeznaczona na taki wydatek będzie zwolniona z podatków.
Jest tylko jeden mały haczyk tego rozwiązania. Mianowicie, kwota ta miałaby być pobierana z wynagrodzenia pracownika, a zatem musiałby on się zgodzić na jej pobieranie i przeznaczanie na posiłki pracownicze. Być może część osób się na to zdecyduje, ale warunkiem zapewne będzie tu bardzo konkurencyjna cena posiłków, jaką zaoferuje restauracja. Zatem czy to będzie faktycznym wsparciem dla branży? Mamy tu duże wątpliwości.
W rozmowie szef PRF powiedział także o możliwym terminie luzowania obostrzeń i początku powrotu branż zamkniętych do działalności. Tutaj padały słowa związane z majem i czerwcem. Te miesiące Paweł Borys wskazywał jako okresy w których może zacząć się stopniowy powrót do normalności. Zaznaczył przy tym, że wszystko będzie zależało od tempa szczepień oraz tego czy nie pojawi się nowa mutacja wirusa.