Czy Polacy są gotowi na „odblokowanie” normalności?

0
1264

Agresja Rosji wobec Ukrainy oraz napływająca do Polski fala uchodźców z terenów wojny, w naturalny sposób rodzą obawy Polaków. Czasem te niepokoje mogą powodować irracjonalne zachowania konsumentów.

Sytuacja jest na tyle bezprecedensowa, że spowodowała już duży chaos wśród przedsiębiorców, którzy obserwując zarówno sytuację polityczną na świecie, ale przede wszystkim nastroje społeczne, coraz częściej zawieszają realizację zaplanowanych działań i inwestycji. Czy Polacy są gotowi na „odblokowanie” normalności? Agencja komunikacji LoveBrands Group wraz z agencją badawczą SW Research postanowiły zbadać nastroje Polaków i przeanalizować je z pomocą ekspertów w dziedzinie gospodarki oraz psychologii biznesu.

Newsfeed pełen wojny
To, że zawartość naszych newsfeedów w portalach społecznościowych się zmieniła, dostrzec łatwo. Jednak nie jest to tylko zasługa mediów, NGO’sów czy zwykłych ludzi, którzy komentują sytuację i próbują pomóc uchodźcom. To także efekt zmiany komunikacji marek, którą według badania SW Research i LoveBrands Group, dostrzegło blisko 2/3 Polaków. 4 na 10 dostrzega, że w ostatnim czasie działaniom komunikacyjnym firm oferujących produkty lub usługi towarzyszą informacje na temat możliwości wsparcia obywateli Ukrainy. To właściwa reakcja firm na kryzys wywołany wojną i naturalny sposób na włączenie w swoje działania z obszaru CSR aktywności na rzecz uchodźców. Wiele firm zastanawia się jednak, czy wypada im w tak trudnym okresie kontynuować działania reklamowe, które promowałyby nie tyle ich aktywności CSR, co produkty lub usługi oferowane na co dzień konsumentom – komentuje Joanna Niemiec, strateg i wiceprezes w LoveBrands Group.

Wyniki wspomnianego badania potwierdzają taką ocenę sytuacji. Ponad połowa konsumentów (56 proc.) zwraca uwagę, że wszystkie marki i producenci powinni aktywnie angażować się w pomoc na rzecz uchodźców. Jednocześnie 2/3 z nich (65 proc.) deklaruje, że nie widzi nic złego w tym, że marki reklamują swoje produkty tak samo, jak przed wybuchem wojny. Co więcej, 6 na 10 badanych jest zdania, że reklama o lekkiej lub rozrywkowej treści jest nam wszystkim potrzebna, aby w tym trudnym czasie oderwać się choć na chwilę od wywołującej stres sytuacji. W czasie wojny milczą muzy – te słowa klasyka można z powodzeniem odnieść do sytuacji, w których sztuka komunikacji i reklamy schodzi na dalszy plan. Mimo to, ostatnie badania pokazują, jak silna jest tęsknota konsumentów za normalnością, której jednym z wyznaczników są zwykłe, standardowe działania komunikacyjne marek. Przytaczając wyniki badań, większość z nas deklaruje, że potrzebuje w tym trudnym czasie treści o lekkim charakterze. Oznacza to, że z dużym prawdopodobieństwem, jeszcze większa grupa konsumentów spojrzy przychylnie na zwyczajną, standardową komunikację, do której przywykła przed wybuchem wojny – komentuje Piotr Zimolzak, wiceprezes i główny analityk SW Research.

Panika konsumentów zaburza gospodarkę
Aż 58 proc. badanych podkreśla, że ilość informacji na temat wojny jest według nich przytłaczająca. Co drugi konsument (53 proc.) chciałby, aby świat w mediach i przekazywane treści wróciły do normalności, nawet mimo trwającej wojny. Tym bardziej, że nieustanne wystawienie na informacje o wojnie i jej skutkach wzmaga lęk i sprzyja działaniom, które nie zawsze są racjonalne. Jak pokazują badania konsumenci, w pierwszej kolejności szukają możliwości istotnych oszczędności. Najczęściej wiąże się to ze wstrzymaniem większych inwestycji (np. zakupu auta czy domu) – 51 proc, rzadziej sprzętów AGD (39 proc.) odzieży czy butów (39 proc.). Inna strategia konsumencka to rezygnacja z niekoniecznie niezbędnych dóbr i usług, np. rozrywki (47 proc.) czy alkoholu (35 proc.). Wreszcie, trzecią taktyką jest gromadzenie zapasów – aż 4 na 10 konsumentów przyznaje się, że w wyniku niepokojących informacji zdecydowało się na nadprogramowy zakup podstawowych produktów spożywczych, a 28 proc. uczyniło to samo z lekami. Z punktu widzenia stabilności gospodarki skutki tego typu strategii mogą być katastrofalne.

Firmy także panikują
To jak rozwija się potencjalny kryzys finansowy czy gospodarczy często zależy nie tylko od czynników o charakterze makroekonomicznym i instytucjonalnym, ale też od tych natury psychologicznej. Te ostatnie czasem powodują, że zarówno zwykli obywatele, jak i doświadczeni inwestorzy czy menedżerowie, mogą podejmować nieracjonalne decyzje. Decyzje te w czasach kryzysu często podyktowane są strachem, a nawet paniką i powodują wzrost awersji do ryzyka – a zatem także do inicjowania nowych przedsięwzięć, czy to inwestycyjnych, czy komunikacyjnych – tłumaczy prof. Marcin Rzeszutek z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnie niestety wszyscy, łącznie z firmami, są w takim stanie „emocjonalnego wzburzenia” i racjonalność ich zachowań jest bardzo ograniczona. W szczególności chodzi o to, że obserwowane różnego rodzaju nieracjonalne zachowania, czy to firm czy poszczególnych ludzi stanowią formę radzenia sobie z stresem emocjonalnym w sytuacji, na które nie ma rady. Obserwowaliśmy to podczas pandemii, w której ludzie desperacko szukali jakichś rozwiązań, by mieć choć iluzoryczną kontrolę nad niekontrolowalną rzeczywistością. Dziś podobnie jest z kryzysem wojennym – kontynuuje.

Skutki paniki groźne dla firm i gospodarki
Nieprzemyślane decyzje menedżerów firm mogą mieć negatywny wpływ nie tylko na same firmy, ale także na ich pracowników, kontrahentów i w rezultacie na całą gospodarkę. Jak wskazują badania SW Research, zauważają to także sami konsumenci: blisko 3/4 z nich (72 proc.) uważa, że z punktu widzenia stabilności całej polskiej gospodarki ważne jest, aby mimo wojny firmy nadal działały normalnie, a dla 4/5 kluczowe jest, aby firmy miały środki na rozwój, zakup nowych sprzętów (78 proc.) oraz utrzymanie i zatrudnianie nowych pracowników (80 proc.).

Co więcej 83 proc. konsumentów rozumie, że wstrzymanie działań reklamowych przez firmę może doprowadzić do zmniejszenia jej obrotów, a 80 proc. z nich dostrzega fakt, że efektem wstrzymanych działań reklamowych może być konieczność poniesienia przez firmę dodatkowych nakładów, by powrócić na rynek i odbudować dawny wizerunek marki. Konsumenci zdają sobie także sprawę z tego, że w dłuższej perspektywie taką firmę może czekać redukcja zatrudnienia – 74 proc., a w opinii 7 na 10 ankietowanych może mieć negatywny wpływ na kontrahentów takiej firmy.

W obecnej sytuacji jeszcze bardziej niż dotąd potrzebujemy racjonalnej i pozbawionej emocji oceny uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych prowadzonej działalności gospodarczej. Uleganie panice prowadzi do przesadnych reakcji oraz pochopnych decyzji również w sferze biznesowej, czego skutkiem może być ponoszenie zbędnych kosztów i strat lub utrata przyszłych przychodów w efekcie zaniechanych inwestycji oraz innych działań – zauważa Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich i dodaje: Utrzymywanie normalnej działalności operacyjnej firm długoterminowo umacnia ich pozycję rynkową i w żadnym stopniu nie wyklucza możliwości dalszego zaangażowania w realną pomoc ofiarom konfliktu zbrojnego.

Konsumenci do polskich przedsiębiorców – „Róbcie swoje”
Z badania SW Research wynika jasno, że aż 2/3 Polaków uważa, że mimo wyjątkowej i trudnej sytuacji firmy powinny nadal „robić swoje”, tj .działać i reklamować się jak dawniej. Za istotnym ograniczeniem lub zaniechaniem przekazu reklamowego opowiada się tylko 29 proc. respondentów, a blisko połowa (43 proc.) uważa, że tego typu działania to wyrządzanie sobie krzywdy na własne życzenie. Jak podsumowuje prof. Marcin Rzeszutek, „Ważne jest, aby osoby podejmujące ważne decyzje gospodarcze zdawały sobie sprawę ze swoich ograniczeń, tj. ograniczeń swojej racjonalności. Już samo wzięcie pod uwagę, że nasze emocje i psychika zaburzają właściwą ocenę sytuacji grają dużą rolę”.

Nota metodologiczna: Badanie zostało zrealizowane przez agencję SW Research w dniach 9-10.03.22 techniką CAWI na panelu badawczym SW PANEL, na reprezentatywnej próbie n=1004 dorosłych Polaków.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.