Gastro science fiction

0
2057

Maj 2021 – miesiąc, który grubo rozkojarzył polską gastronomię od morza po samiuśkie góry. Wcale nie mówię tu o entuzjazmie i radości związanych z „uwolnieniem” branży, ogródków, poluzowania obostrzeń. Mówię o samobójczym strzale w kolano naszej branży związanym z chaosem, który sama sobie wprowadziła.

Od połowy kwietnia gastronomiczne agencje zatrudnienia przyjmowały zlecenia rekrutacyjne na stanowiska szefów kuchni, sous chefów, kucharzy liniowych. Na początku maja – również na ostatnią chwilę – przypomniano sobie jeszcze o kelnerach, barmanach i froncie managerskim – w końcu ktoś to jedzenie z wydawki musi zabrać na sale. Fakt, że polski biznes gastronomiczny zawsze reaguje na ostatni moment jest nam znany ale to co będzie robić w panice i chaosie zaczęło być wręcz niewiarygodne.

W poprzednich publikacjach pisałem o „podkupywaniu”, przechwytywaniu już zatrudnionych specjalistów z lokali konkurencji. Padały propozycje lepszych stawek, czasem niewiarygodnie wysokich – plus dodatkowych udogodnień socjalnych, które miały zachęcić kucharzy i managerów do zmiany miejsca pracy i polepszenia swoich warunków. To się wciąż dzieje.

Oczywiście! Każdy chce zarobić więcej, pracować mniejszą ilość godzin, dostać kartę na siłownie i mieć w 100% płatny urlop na kontrakcie B2B – czemu nie! Prawda?

Brzmi piękne, europejsko i jak spełnienie marzeń. Mamy tylko jeden mały zonk. Nazywa się on – polską rzeczywistością.

Ktoś kiedyś powiedział, że papier, internet, oferta i obietnica może zawrzeć wszystko – tak się właśnie teraz dzieje. Panowie Kucharze.. Managerowie – a gdzie Wasza prosta matematyka? Przecież każdy z Was na rozmowach rekrutacyjnych w mojej agencji twierdzi, że potrafi liczyć food cost, towar i straty– mylę się?

Naprawdę? Wierzycie w to, że restauratorzy, którzy dzisiaj obiecują Wam dwucyfrowe pensje Netto będą w stanie płacić je terminowo? Czy to aby realne przy możliwym jedynie 50% obłożeniu miejsc w restauracji i tak wysokich kosztach utrzymania restauracji?

Może ta radosna ekonomia potrwa kilka miesięcy ale co dalej? Każdy podczas spotkań rekrutacyjnych powtarza mi, że „szuka stabilnej i spokojnej pracy na lata”. Wiara w tak wysokie dochody w obecnych warunkach ekonomicznych kraju może być bardzo złudna. Pomijam fakt pracy sezonowej – Mierzeja, Hel, miejscowości turystyczne, które zawsze w sezonie letnim „przebijały” realne stawki a kucharze pracowali tam na świetnych warunkach finansowych (niekoniecznie socjalnych) od maja do września z późniejszym półrocznym urlopem i Netflixem z nogami do góry. Tak – tam w dzisiejszej rzeczywistości, ogrodach większych od sal konsumpcyjnych i przewidywanym ogromnym napływie turystów jeszcze może się to udać. No ale.. taka Warszawa? Serio? Tutaj zaraz będą wakacje, zrobi się pusto a ostatni zgasi światło.

Wiele razy w tym miesiącu rozmawiałem podczas spotkań z kucharzami i słuchałem ich opinii dotyczących sytuacji rynkowej. Widać mocny podział środowiska na dwie grupy. Jedni twierdzą, że w końcu z pensjami w Gastro dążymy do Europy i cieszą się z wymyślonych i abstrakcyjnych ofert pracy a drudzy za żadną cenę nie pozwalają się tknąć ze swoich stałych miejsc pracy twierdząc, ze ta bańka musi za chwilę pęknąć. Ja myślę tak samo i obym był w błędzie.

Zapytacie skąd ten mój czarny scenariusz? Odpowiadam – jak pisałem wyżej prawdopodobnie jeszcze przez kilka miesięcy restauracje będą zmuszone ograniczyć ilość stolików i miejsc konsumpcyjnych o połowę co siłą rzeczy obniża nasze obroty i możliwość pokrywania regularnych kosztów – czynsze, pensje, energia, zakupy etc Podwyższanie cen w karcie nie jest dobrym wyjściem bo wystraszy jakieś 40% gości, którzy i tak przez ostatnie 1,5 roku nauczyli się świetnie gotować we własnych domach i co gorsze dla dzisiejszej gastronomii – znają teraz ceny produktów, ich dostępność, jakość. Świadomość konsumencka jest zupełnie inna niż latem 2019 – nie da się już tak łatwo wkręcić.

Oczywiście, że każdy będzie chciał w końcu „wyskoczyć” do knajpy – ale czy teraz aby na pewno będzie to „górna półka z karty” , drogie wino i wieczorne, plażowe degustacje świeżego, właśnie dostarczonego pomimo zakazu połowu dorsza?

Mamy za chwile lato.. podejrzewam, że na 100% popłynie rzeka piwa, przekąski i zacznie się blokowanie i tak ograniczonej ilości miejsc przy stolikach na ogródkach. Goście w większości dla samej chwili oddechu niż dla chęci zamawiania obiadu będą tam siadać o ile to lato będzie gorące. Oczywiście, fryty, snacki, kiełbacha i buła zawsze się sprzeda w ogrodzie tylko czy to są akurat aspiracje naszych Szefów Kuchni zatrudnionych za 10.000 netto miesięcznie? Połowa Sali wewnątrz będzie musiała pozostać pusta.

Kucharze, którzy podpisali kontrakty B2B w których częścią wypłaty (premii) jest np. udział w obrocie sprzedaży z grupy 8% VAT – mogą zatem nie zobaczyć rewelacji na swoich kontach bankowych.

No i tu mamy kolejny zgrzyt pt: ”Nowy ład ”gdzie umowy B2B na wysokie kwoty i wystawiane na nie oficjalne faktury najprawdopodobniej staną się mrzonką. Dokładnie za 8 miesięcy (to już za chwilę) – w styczniu 2022 miłośnicy działalności jednoosobowej będą płacić 9% składkę zdrowotną – nikt nie będzie zatem chciał wykazywać faktycznych dochodów – no i idąc tą drogą, wcale już nią nie będziemy dalej chcieli nią iść – tylko pogalopujemy na białych koniach po raz kolejny w głęboką, prymitywna szarą strefę – bez ubezpieczeń i pewnego spojrzenia w przyszłość.

Tak jak było to praktykowane w latach 90’ – będziemy woleli brać swoje wypłaty w kopertach pod stołem a pieniądze schowamy za obrazem prababki z Empiku. Będziemy kombinować tak aby czasem ktoś nie zauważył pojawiających się wpływów na naszych kontach bankowych. Wtedy się raczej z tego dochodu szybko nie wytłumaczymy. Chyba, że chroniąc własną skórę, jak znamy to już z typowo „polskich rozwiązań” – wkopiemy po uszy naszych pracodawców. Przecież to oni siłą kazali nam podpisywać takie niekorzystne umowy.

Witaj nowa rzeczywistości.

Więcej felietonów autora:

„„THE SMELL OF MONEY” – czyli jak Warszawska Gastronomia próbuje unicestwić samą siebie”

Hejt (nie tylko) warszawski

O autorze:
Maciej Rogowski – od 31 lat aktywnie w gastronomii, rekruter profesjonalistów na rynku HoReCa, były dyrektor hoteli, szef kuchni, Food & Beverage manager. Szkoleniowiec. Właściciel Berio Consulting / FB @berioconsulting

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.