Hotelarze wczoraj podskoczyli z radości słysząc jak Mateusz Morawiecki ogłasza informację, że hotele będą mogły przyjmować gości indywidualnych od 8 maja. Zastanawiamy się tylko kto premierowi doradził tak bezsensowny termin?
Hotelarze doskonale wiedzą jak ważny w przychodach jest każdy dzień działalności. Wszyscy chcieliby, aby hotele mogły ruszyć choćby od 4 maja, skoro rząd uparł się, że majówka może zaszkodzić programowi zarządzania pandemią. Zatem można by tutaj od razu postawić pytanie dlaczego nie zdecydowano się na otwarcie hoteli od 4 maja, tuż po długim weekendzie?
Odpowiedź pewnie będzie związana z chęcią odsunięcia w czasie możliwości podróżowania i stwarzania ryzyka wzrostu zachorowań. A czy ktoś zadał sobie pytanie dlaczego wybór padł na 8 maja? Ktoś powie, że to po prostu początek weekendu i nie ma się co tu doszukiwać innych powodów.
Widzimy to nieco inaczej. Hotelarze doskonale wiedzą, że goście przyjeżdżający na weekendy pojawiają się w hotelach w piątki, tak by w sobotę nie tracić czasu na podróże. Pobyt weekendowy to dwa noclegi, od piątku do niedzieli. Jeśli rząd faktycznie odwleka w czasie stwarzanie powodów do podróżowania, to wybór 8 maja na pierwszy dzień kiedy można przyjmować gości nie jest przypadkowy.
8 maja to sobota, więc goście planujący ruszyć w ten pierwszy możliwy weekend będą zniechęceni już na samym początku wizją wyjazdu, w którym pół soboty (po podróży) mogą spędzić w hotelu i w zasadzie następnego dnia po śniadaniu muszą go opuścić. To sprawia, że ten pierwszy weekend najprawdopodobniej będzie cieszył się bardzo małym zainteresowaniem gości i nie przyniesie branży wielkich przychodów.
Ciekawe, czy goście są tak spragnieni wyjazdów, że poświęcą się i będą rejestrowali się w hotelach w sobotę od godz. 00:01?