Port lotniczy w Radomiu odnotował w 2016 roku aż 21,7 mln zł straty na działalności operacyjnej, a do końca września ubiegłego roku już 14,2 mln zł. Dla porównania: przychody netto ze sprzedaży wyniosły odpowiednio: 2,3 mln zł i 1,1 mln zł. Tymczasem PPL nie zgadza się na rozbudowę portu w Modlinie, a także emisję obligacji skarbowych wartych 60 mln zł, z których to funduszy inwestycja mogłaby zostać sfinansowana.
Dziennik „Puls Biznesu” alarmuje, iż aby lotnisko w Radomiu mogło obsłużyć tak dużą liczbę dodatkowych połączeń, musiałoby zostać gruntownie wyremontowane. Wydłużenie drogi startowej (aktualna mierzy 2 km i pozwala odprawiać jedynie niewielkie samoloty), drogi kołowania (obecna nie jest dostosowana do obsługi nowoczesnych maszyn), dróg dojazdowych, terminalu czy sieci zasilających media – to tylko najważniejsze z modernizacji, jakie czekają ten nierentowny aeroport.
„Port w Radomiu trzeba zbudować praktycznie od zera. W obecnym stanie jest to prototyp lotniska. Nie jest przystosowany do regularnych lotów pasażerskich. Nie ma infrastruktury paliwowej itp.” – żali się Mariusz Szpikowski, prezes Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze”
Przepustowość największego portu lotniczego w Polsce zaczyna się stopniowo wyczerpywać, zatem poszukiwania lotniska zdolnego przejąć choćby część połączeń będą wzmożone. Póki co tanie linie i czartery nie zamierzają jednak „emigrować” do Radomia, nawet pomimo zapewnień ze strony PPL, że wszystko ulegnie poprawie. Trudno się jednak temu dziwić, skoro jedna z kluczowych inwestycji, a więc droga ekspresowa S7 na odcinku Warszawa-Grójec zostanie oddana do użytku dopiero w 2021 roku, czyli dwa lata po rewitalizacji lotniska w Radomiu…