Na konferencji prasowej 14 grudnia Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że będzie rekomendował utrzymanie aktualnie ustalonych obostrzeń. Oznacza to, że po Świętach Bożego Narodzenia na ten moment nie będzie podejmowana decyzja w kwestii podziału Polski na strefy czerwoną, żółtą czy zieloną, co zakładał ogłoszony pod koniec listopada plan rządu na 100 dni.
Niedzielski uważa, że grozi nam trzecia fala zachorowań na koronowirusa. Mimo, spadku dziennej liczby potwierdzonych przypadków to według ministerstwa fala zachorowań w lutym i marcu na grypę determinuje konieczność utrzymania reżimu sanitarnego.
Obecne restrykcje zakładają m.in. zamknięcie lokali gastronomicznych, siłowni, basenów, kin czy teatrów. Wszyscy uczniowie uczą się w trybie zdalnym. Zakazana jest organizacja wesel. Sklepy, także te w galeriach handlowych mogą działać, ale są w nich limity klientów. Limity są też w kościołach czy transporcie publicznym. Hotele mogą przyjmować jedynie gości podróżujących służbowo. Otwarte pozostają jednak np. salony fryzjerskie czy kosmetyczne.
od 28 grudnia Polska miała być podzielona, zależnie od sytuacji epidemicznej, na trzy strefy o różnym poziomie obostrzeń. Strefa czerwona miała zostać wprowadzona, kiedy średnia dzienna liczba zachorowań z siedmiu dni osiągnie ok. 19 tys., strefa żółta, gdy ta średnia wyniesie ok. 9,4 tys. Natomiast jeśli liczba zakażeń wzrastałaby, rząd miałby wprowadzić kwarantannę narodową, która oznaczałaby największe restrykcje.
Obecna liczba zakażeń kwalifikowałaby Polskę po 27 grudnia do strefy czerwonej. Jest też dość blisko granicy strefy żółtej.
W strefie czerwonej dopuszczona jest np. działalność kin czy teatrów (z limitem 25 proc. widowni), a klasy I-III mogą wrócić do szkół. W przypadku strefy żółtej działać mogą też np. siłownie, baseny czy lokale gastronomiczne (te ostatnie do godz. 21.00), otwarte dla wszystkich są hotele, można organizować wesela do 50 osób.
Niedzielski podkreślił, że ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie Zespół Zarządzania Kryzysowego.