Dzisiaj można bez większych wątpliwości obronić tezę, że na rozwój i falujące wzloty i spadki koniunktury w branży turystyki wyjazdowej najistotniejszy wpływ miał przebieg epidemii koronawirusa, który był niejako głównym rozgrywającym w tej kwestii od końca lutego 2020 roku. Po dużym zawodzie jakim dla branży była znacznie silniejsza niż pierwotnie oczekiwano druga jesienna fala epidemii, główną nadzieją, obok ograniczenia zasięgu choroby w drodze ewentualnych lockdownów, pozostawała skuteczna szczepionka pozwalająca na stopniowe zmniejszanie skutków epidemii w drodze systematycznego spadku liczby nowych zakażonych i przypadków śmiertelnych.
O tym, że dla branży zabłysło wreszcie światełko nadziei poinformował w poniedziałek 9 listopada amerykański koncern Pfizer podając do wiadomości publicznej, fakt posiadania szczepionki przeciw koronawirusowi o skuteczności około 90 procent. Tydzień później o szczepionce skutecznej w prawie 95 procentach poinformował amerykański koncern Moderna, a Pfizer podwyższył szacunki skuteczności swojej szczepionki również do poziomu bliskiego tej liczbie.
… ale potem nastąpiła kontra koronawirusa
Optymistyczne przewidywania i nadzieje zostały jednak zakłócone poprzez nową mutację koronawirusa. Jest ona znacznie bardziej zaraźliwa (szacunkowo o 70 procent), choć na razie wydaje się, że nie jest bardziej śmiertelna. Bez większych wątpliwości nową odmianę wirusa stwierdzono po raz pierwszy 14 grudnia w Wielkiej Brytanii. W zdecydowanie największym stopniu rozprzestrzenia się ona w Londynie i w południowo-wschodniej części kraju, a na razie relatywnie wolna jest od niej wschodnia Szkocja i Walia.
Nowa mutacja jest najprawdopodobniej przyczyną dużego skokowego wzrostu liczby nowych zachorowań w Wielkiej Brytanii i związanego z tym obciążenia służby zdrowia, ale na razie nie widać wyraźnego jej przełożenia na liczbę ofiar śmiertelnych. Może to jednak być związane z faktem, że krzywa liczby zgonów jest zwykle opóźniona o około trzy tygodnie wobec krzywej liczby nowych zachorowań.
Potencjalne śmiertelne żniwo nowej mutacji wydaje się na razie otwartą kwestią, ale uważna obserwacja sytuacji w Wielkiej Brytanii oraz w innych krajach, w których stwierdzono już nową mutację koronawirusa, czyli na razie w Irlandii (23 grudnia), w Japonii (25 grudnia), Niemczech (26 grudnia) oraz w Szwecji, Danii, Holandii, Czechach i na Słowacji (część wschodnia) pozwoli oszacować jej wpływ na sytuację epidemiczną, a co za tym idzie na sytuację społeczno-gospodarczą, a na gastronomię, turystykę i naukę w szkołach w szczególności.
Nowa mutacja może zmienić demografię zachorowań i selektywnie uderzyć w niektóre branże
Według niezweryfikowanych jeszcze informacji nowa mutacja energiczniej rozprzestrzenia się wśród osób poniżej 60 roku życia (czyli nieco podobnie jak tzw. hiszpanka), a także wśród dzieci. Może ona zatem łatwo rozprzestrzeniać się w tych kanałach transmisji koronawirusa do gospodarstw domowych, które w najbardziej zaawansowanych modelach cyfrowych (np. bardzo prestiżowego Uniwersytetu Stanford z Doliny Krzemowej) zostały zidentyfikowane jako zdecydowanie najbardziej niebezpieczne.
Szczególnie groźna modelowo jest gastronomia, a teza ta ma również silne wsparcie w postaci zwykłej podstawowej logiki. Przykładowo w restauracjach osoby siedzą zwykle blisko i naprzeciw siebie oraz bez masek, które co do zasady bardzo utrudniają spożywanie posiłków. Efekty takich sytuacji odnośnie potencjalnego rozprzestrzeniania się wysoce zaraźliwej odmiany koronawirusa wydają się dość oczywiste.
Nowa odmiana może wymusić opóźnienie otwarcia restauracji, kawiarni i punktów gastronomicznych do okresu w którym możliwe będzie spożywanie posiłków na wolnym powietrzu, czyli w tzw. ogródkach, o czym pisaliśmy już od października (nawet przy „starej odmianie” koronawirusa).
Nowa mutacja może spowodować też zmianę planów odnośnie form nauki w szkołach, zwłaszcza w odniesieniu do niższych klas, co również zaznaczaliśmy już od października, czyli nawet w przypadku „starej” odmiany koronawirusa.
I wreszcie podróże zagraniczne mogą być uznane jako istotny czynnik geograficznego rozprzestrzeniania się nowej mutacji, a zatem mogą podlegać kolejnym nowym i dłużej trwającym ograniczeniom.
Nowa mutacja ma jeszcze ograniczony zasięg
Na razie nowa odmiana daje znać o sobie głównie w Wielkiej Brytanii oraz w Irlandii. W tej pierwszej spowodowała podjęcie w poniedziałek wieczorem decyzji o wprowadzeniu nowego lockdownu mającego literalnie na celu „zatrzymanie rozprzestrzeniania się nowej odmiany koronawirusa”, a który może trwać nawet do marca.
Również Irlandia ogłosiła lockdown (30 grudnia) w związku z lawinowym rozprzestrzenianiem się koronawirusa „w tempie przekraczającym najbardziej pesymistyczne modele”. W istocie wskaźnik nowych zakażeń wzrósł w dotychczas bardzo dobrze radzącym sobie z epidemią kraju w okresie ostatnich tygodni prawie pięciokrotnie (sic!).
Na razie wiemy niewiele …
Obecnie trudno jest jeszcze przesądzać o zgubnych skutkach nowej odmiany wirusa na sytuację epidemiczną w średnim okresie oraz w innych krajach. Powinna być ona jednak skrupulatnie obserwowana, gdyż jej rozwój pozwoli w dużym stopniu antycypować posunięcia władz w zakresie nakładania nowych obostrzeń na poszczególne branżę, w tym turystykę.