Na ten dzień wielu hotelarzy czekało od dawna. Jednak nie wszyscy mogą dziś świętować, ponieważ dla wielu, wchodzące dziś w życie nowe rozporządzenie luzujące zasady funkcjonowania hoteli, nic się praktycznie nie zmienia.
O otwarciu hoteli dla wszystkich gości z ograniczeniem zajętości pokoi do 50% usłyszeliśmy w ubiegłym tygodniu, podczas konferencji premiera Mateusza Morawieckiego. W branży można powiedzieć, że zapanował optymizm, miejscami wręcz euforia. Telefony rozgrzały się do czerwoności i rezerwacje wpadały jak szalone, jedna po drugiej. Ponoć 5 lutego wpadło 200% więcej rezerwacji niż tego samego dnia rok wcześniej! Większość szykowała się do otwarcia i jednocześnie zadawała wiele pytań dotyczących konkretnych przepisów. Rządzący zdążyli nas już przyzwyczaić, że na szczegółowe przepisy należy czekać do ostatniej chwili. Tym razem także nie zawiedli i opublikowali rozporządzenie dosłownie kilkanaście godzin przez terminem.
Najbliższe dni to niewątpliwie czas dla hoteli resortowych, szczególnie górskich, ale także obiektów wypoczynkowych typu spa, choć dziś wszystkie zabiegi mogą być świadczone tylko jako zabiegi medyczne. Miejmy nadzieję, że na koniec lutego nie zostaną cofnięte ogłoszone zmiany, choć bardzo mocno podkreśla to rząd, który mówi o warunkowym wprowadzeniu obecnych zasad. Wszystko oczywiście zależy od ilości zachorowań. Niestety fakty, które docierają do nas z wielu stron, nie są optymistyczne i widać, że wielu naszych sąsiadów zaostrza przepisy, a ilość zachorowań się zwiększa. Pojawiają się też pozytywne sygnały, choćby z Włoch, które otworzyły stoki, hotele i restauracje. Niemniej warto szykować się na pesymistyczny scenariusz, a pozytywnie się rozczarować.
Branża, jako cały rynek hotelowy, powinna codziennie sobie przypominać, że obiekty są bardzo różne i zmiany nie dla wszystkich będą wnosiły cokolwiek nowego. Tym bardziej hotelarze powinni się wzajemnie wspierać i nie patrzeć tylko na czubek własnego nosa, ale postrzegać sektor jako jeden organizm, który nadal mocno krwawi. Gdy hotelarze z obiektów resortowych będą zacierali dziś ręce od wzmożonego ruchu, bardzo duża część rynku stanowiąca hotele miejskie, biznesowe i konferencyjne, niestety „umiera” w ciszy. Kilka dni temu opublikowaliśmy wypowiedzi takich menedżerów obiektów, którzy jednoznacznie wskazali, że ich obłożenie będzie nadal na poziomie 5-10%, co oczywiście nie wystarczy na pokrycie kosztów. Co więcej, należy pamiętać, że nawet jeśli dziś pozwolono by hotelom działać na 100%, to powrót w tych obiektach do sprzedaży pozwalającej choćby pokryć koszty, będzie trwał miesiącami. Nie zapominajmy także o sektorze MICE, który odradzać się będzie bardzo długo, a jednocześnie zostanie „odblokowany” dopiero na sam koniec. To samo dotyczy branży weselnej.
Nie zapominajmy także o obiektach, które są nadal całkowicie zamknięte. Dla niektórych to bardzo duże ryzyko, jeśli nie wiedzą jak długo potrwa luzowanie obostrzeń.
Hotelarze, którzy dziś mają pełne ręce roboty, warto aby nie zapominali o tym, że zdecydowana większość koleżanek i kolegów z branży, będzie się borykało jeszcze bardzo długo z problemami. Co więcej, to hotele miejskie, biznesowe i konferencyjne narażone są najbardziej na bankructwo i być może w tej kategorii będzie najwięcej zmian właścicielskich. Niemniej trzymamy mocno kciuki, aby wszyscy dotrwali do końca tego serialu. Mamy nieodparte wrażenie, że zaczęliśmy oglądać trzeci sezon i w sumie nie wiemy ile jeszcze przed nami.
Wszystkim, którzy dziś będą przyjmowali gości, życzymy aby to było również dla Was doświadczenie, do którego chętnie będziecie wracali w opowieściach, i oby od dziś obłożenie tylko rosło!