Piloci i stewardessy zatrudnieni w PLL LOT, dla których nie ma obecnie pracy, otrzymali ofertę „postojowego” w wysokości od ok. 3 do ok. 9 tys. zł miesięcznie. Propozycja ta została przez nich odrzucona. W związku z tym rozmowy ze związkami zawodowymi zostały zawieszone, a spółka będzie pracować nad innymi propozycjami.
Od połowy marca większość samolotów LOT-u jest uziemiona, a bez zajęcia pozostaje wielu pilotów
i stewardess. W podobnej sytuacji znalazła się większość światowych przewoźników. Dlatego linie lotnicze restrukturyzują koszty zatrudnienia, niejednokrotnie korzystając z masowych zwolnień personelu.
W odróżnieniu od konkurencji LOT dąży do utrzymania miejsc pracy. Dla powodzenia tego planu musi ograniczyć koszty stałe, w tym koszty płacy dla pracowników, którzy aktualnie nie wykonują żadnych zajęć.
Zarobki stewardessy wynoszą ok. 100 zł, a większości pilotów przekraczają 400 zł za godzinę pracy. Aby zachować zatrudnienie spółka proponuje im, że nawet gdy ich rzeczywisty nalot (liczba przepracowanych godzin) będzie bliski lub równy zeru, to i tak otrzymają gwarantowane świadczenie odpowiadające 30 godzinom pracy w przypadku stewardess oraz 20 godzinom w przypadku pilotów.
Stewardessy nawet przy zerowym nalocie otrzymają do prawie 3700 zł miesięcznie, a najliczniejsi w locie piloci kapitanowie w przedziale od ok. 8 000 do 9 000 zł miesięcznie. Natomiast w przypadku faktycznego przepracowania większej niż minimalna gwarantowana liczba godzin, wypłacone wynagrodzenie będzie odpowiednio wyższe. Oznacza to, że przychody pracowników będą rosły w miarę wznawiania operacji lotniczych.
Przykład 1: W maju pilot Embraera 190 nie przyjdzie do pracy ani razu. Nie będzie miał ani jednej godziny nalotu. Niezależnie od tego otrzyma świadczenie w wysokości 8 tys. zł (20 gwarantowanych godzin x 400 zł za godzinę).
Przykład 2: We wrześniu dojdzie do uruchomienia części połączeń. Zapotrzebowanie na pracę pilota Embraera 190 wzrośnie. Będzie miał on 50 godzin nalotu. Otrzyma 20 tys. zł wynagrodzenia. (50 faktycznie przepracowanych godzin x 400 zł za godzinę).
– Rozumiemy, że sytuacja w której znalazły się linie lotnicze może budzić niezadowolenie. Nie mamy wpływu na to kiedy wznowimy operacje lotnicze, ani jak mocno doświadczą nas skutki pandemii. Tym bardziej nie da się w tej sytuacji zagwarantować niczego, co dotyczy przyszłej sytuacji ekonomicznej LOTu, ale dążymy do tego, aby w obecnym składzie załogi przetrwać do końca kryzysu. Podobnie jak inne grupy zawodowe czy branże musimy jednak pogodzić się z jego konsekwencjami – mówi Michał Czernicki, rzecznik prasowy PLL LOT.
Linie lotnicze zmagają się z największym kryzysem w swojej historii. Według IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) liczba lotów komercyjnych spadła o 80 proc. Masowe zwolnienia, wysyłanie pracowników na urlopy bezpłatne lub głębokie cięcie wynagrodzeń ogłosili już najwięksi przewoźnicy. Branżowi eksperci przewidują, że ruch lotniczy będzie odbudowywany stopniowo ale ze względu na wciąż zamknięte granice oraz gospodarcze i społeczne skutki pandemii, do normalnego wymiaru wróci dopiero za kilka lat.
Źródło: Mat. prasowe