Koronawirus okazuje się być śmiercionośnym zagrożeniem nie tylko dla człowieka, ale także wielu biznesów. Jedną z najbardziej poszkodowanych branż jest gastronomia, bowiem z uwagi na wprowadzone przez rząd restrykcje zabronione jest świadczenie usług stacjonarnych w restauracjach, barach, jadłodajniach czy pubach. Będące tego efektem poważne problemy z płynnością finansową zmuszają niektórych właścicieli punktów i lokali gastronomicznych do podejmowania radykalnych kroków, jak w przypadku warszawskiego bistro serwującego od 2017 roku m.in. „polskie tapas”.
Pomysłodawcą oraz właścicielem konceptu o wdzięcznej nazwie Talerzyki jest Marcin Koch, który zarządza również pobliskim „Bazarem Kocha”. Przez nieco ponad 2,5 roku jego bar stał się popularnym miejscem na kulinarnej i rozrywkowej mapie Warszawy. W menu można było znaleźć bogatą ofertę dań rybnych i mięsnych, klasycznych staropolskich obiadów, a także szeroką paletę alkoholi czy kultowych koktajli. Stałym punktem programu były również mini-koncerty jazzowe.
Lokal przy ul. Mokotowskiej 33/35 przyciągał też swoim klimatycznym wystrojem stylizowanym na stołeczne bary z lat 20. i 30. Motywem przewodnim były oczywiście talerzyki w najróżniejszych formach, obecne nie tylko w logo, ale także we wnętrzach kameralnej knajpki (m.in. mural na ścianie przedstawiający w krzywym zwierciadle małpę cyrkową żonglującą talerzami). Koncepcję wystroju wraz z identyfikacją wizualną opracowało stołeczne studio kreatywne 370studio.com specjalizujące się w konceptach gastronomicznych.
„Talerzykom” nie udało się jednak przetrwać zderzenia z obecną, wyjątkowo trudną rzeczywistością. Decyzja o zaprzestaniu prowadzenia działalności w formie stacjonarnej była podyktowana nie tylko odgórnymi ograniczeniami, ale także trudnościami w rozmowach z właścicielem wynajmowanej nieruchomości. Koch i jego współpracownicy nie tracą jednak optymizmu i zapewniają, że mający nadal sporą grupę sympatyków koncept odrodzi się w nowej odsłonie, najprawdopodobniej w przestrzeni wirtualnej.
