Podczas konferencji NYU International Hospitality Investment Conference szefowie największych międzynarodowych sieci hotelowych mieli okazję wypowiedzieć się na temat przyszłości rynku.
Wg nich przyszłość nie będzie kolorowa dla wszystkich. Ma to być spowodowane faktem, że wraz z umożliwieniem swobodnego ruchu turystycznego rządu poszczególnych państw przestaną wspierać przedsiębiorców, w tym hotelarzy. To może oznaczać poważne kłopoty dla wielu właścicieli i jednocześnie wysyp okazji do inwestycji.
Ktoś mógłby powiedzieć, że takie okazje już się pojawiają na rynku, jednak jak się okazuje, wcale tak nie jest. Oferty, które się pojawiły nie są na tyle atrakcyjne, żeby traktować je w kategorii okazji. To pokazuje, że właściciele, którzy zdecydowali się sprzedać swój biznes, nie są jeszcze w bardzo trudnej sytuacji i nie chcą tanio sprzedać swojego biznesu.
Wiele małych, rodzinnych firm bardzo cierpi z powodu epidemii, a najbliższe miesiące mogą niestety pokazać jak bardzo kruchy jest ich biznes. W ostatnich miesiącach, choć nie dla wszystkich, z pomocą przychodziły różnego rodzaju tarcze branżowe czy finansowe. To pozwoliło odroczenie w czasie decyzji związanych ze zmianą właściciela.
Rządy bardzo szybko przestaną wspierać odmrożone sektory, tym bardziej gdy docierają do nich m.in. takie informacje, że w Chinach Marriott odnotowuje w niektórych miesiącach większe zainteresowanie podróżujących służbowo niż w 2019 roku.
Trzeba pamietać, że nie każdy hotel będzie miał okazję do tak mocnego i szybkiego odbicia. Duże aglomeracje nadal świecą pustkami jeśli chodzi o turystę indywidualnego. Biorąc pod uwagę powyższe analitycy oraz prezesi dużych sieci hotelowych rokują, że za 6-9 miesięcy mogą pojawić się na rynku najciekawsze oferty inwestycyjne. Dodają jednocześnie, że rynek będzie się zmieniał, bardziej widoczna będzie konsolidacja i wchodzenie pod szyld dużego brandu. Obecne będzie także zjawisko przechodzenia hoteli z jednej sieci franczyzowej do drugiej.