Nie od dziś wiadomo, że dobre śniadanie w hotelu przyciągnie nam Gości. W końcu dobre śniadanie to dobry początek dnia! Gość biznesowy naprawdę wybierze obiekt oddalony o kilka km od swojego miejsca docelowego jeśli wie, że to śniadanie jest naprawdę dobre. A Gość turystyczny potrafi zrezygnować ze standardu obiektu na rzecz dobrej kuchni w obiekcie. I pamiętajmy o najważniejszym, że jeśli nasz Gość zje świetne śniadanie to jest duża szansa, że odwiedzi naszą restauracje na lunch czy kolację.
Mam wrażenie że hotele całkowicie się w tym pogubiły, a szefowie kuchni nie podpisują się pod śniadaniami bo to nie ich działka. Ja Twierdzę że dobrego szefa kuchni w hotelowych restauracjach poznasz po śniadaniu. Już nie wystarczy ładnie ułożony ser żółty czy kupna wędlina, teraz należy skupić się na kuchni regionalnej i promować ją właśnie na śniadaniach. Kompletnie nie rozumiem dlaczego w Krakowie na śniadanie nie otrzymuje krakowskiego bajgla, a nad morzem pasty rybnej.
Jak serwować śniadania, by było estetycznie i apetycznie?
Czy warto oszczędzać na produktach by obniżyć koszt śniadań?
Kompletnie nie jestem za tym aby oszczędzać na produktach, ale jestem za tym, aby szefowie kuchni ruszyli głową. Mamy dziś takie czasy w których ceni się aby tzw. tanie dania podane były w piękny sposób. Goście uwielbiają robić zdjęcia potrawom i chwalić się nimi na portalach społecznościowych. Wiąże się to z pomysłem na podanie dań śniadaniowych a jak dołożymy jeszcze do tego mądre zarządzanie produktem, aby się nie marnowało to jesteśmy wygrani. Po co kupować jogurty owocowe jak możemy je zrobić sami używając do tego owoców których nie podamy bo są np. obite.
I to co teraz Goście uwielbiają to nowości, ależ byłam zaskoczona kiedy odwiedziłam hotel butikowy i na bufecie znalazłam shoty witaminowe wzmacniające odporność, a zamiast twarogu był bundz bo byłam w górach. Ale miski mocy to już inna liga, można było wybrać z jajkiem, z szarpaną wołowiną lub z tofu. Co w nich było, kasza z ryzem i soczewicą, marchew, marynowana, kapusta czerwona, rzepa, granat i sos. Koszt wykonania takiego dania znikomy, ale liczy się pomysł i podanie.
Trendy pokazują, że ludzie niechętnie już podchodzą do bufetów bo będą tam słabej jakości produkty. Jest to efekt tego, że śniadania przez hotelarzy były/są traktowane jako coś co trzeba odbębnić zamiast podejść do nich kreatywnie i innowacyjnie, a nie robić jak wszyscy. Na mieście zjemy śniadania za 20 zł (zdjęcia) pięknie podane z super regionalnych produktów.
Szefowie kuchni jak i dyrektorzy hoteli powinni zacząć inspirować się miejscami, które żyją ze śniadań oraz pomysłami zero waste.
Co z ekologią?
Hotele krzyczą, że są ekologiczne, a wystarczy spojrzeć co dzieje się na śniadaniach aby zweryfikować te krzyki. Masła, dżemy, miód często podawane są w kupnych jednoporcjówkach. Kompletnie nie rozumiem tej wygody, bo tylko o to w tym chodzi, dobrej jakości i oszczędności w tym nie znajdziemy.
Ciekawe pomysły na serwowanie do pokoi, ale i jako szwedzki stół (w normalnych warunkach).
Ostatnim zaskoczenie dla mnie był Q Hotel Grand Cru, który w tych dziwnych czasach, w których nie możemy zaprosić Gości do bufetu postanowił że bufet przyjdzie do nich (zdjęcie).
Inne obiekty podają śniadania w koszach jak na piknik, a potrawy są zamknięte w słoikach i butelkach, kanapki i słodkości zapakowane w papier. W aparthotelu jeśli chcemy zamówić śniadanie, muszę wybrać zestaw z trzech dostępnych do godz 18, a rano dostajemy pod drzwi takie smakołyki.
Na bufetach uwielbiam kiedy tak naprawdę dania już są przygotowane w małych porcjach, sałatki w słoiku, musli z jogurtem i owocami, a nawet gotowe kanapki czy koktajle owocowo warzywne.
Grzechy popełniane przez obiekty hotelowe jeśli chodzi o śniadania, szczególnie w odniesieniu do tego co mamy dziś, czyli room service.
Mówię stanowcze NIE dla śniadań podawanych do pokoi zapakowanych w plastikowe pojemniki jednorazowe jak dieta pudełkowa. Rzucone dwa plastry sera i wędliny, dwie kromki chleba, jajecznica i kiełbaski oraz kupny batonik, a do tego masło, dżem w kupnych jednorazówkach. To styl z baru mlecznego, a nie z hotelu 3 lub 4 gwiazdkowego. I obojętnie jakiej klasy będzie to wędlina czy jajecznica, to podanie śniadania w taki sposób jest wielkim nietaktem. Niektórzy hotelarze bardzo się pogubili…… i nie potrafią się odnaleźć w obecnych czasach. Najlepiej powiedzieć, że się nie da, a tak naprawdę wystarczy ruszyć głową.
Agnieszka Szura, Dyrektor, Apartamenty Bema 4 w Sopocie
rzeczywiście – ten ruch w podnoszeniu realnej jakości i atrakcyjności śniadań jest widoczny … choć nadal dość powolny i często wymuszony. Fotografując dla hoteli zdarzają mi się jednak coraz częściej sytuacje gdzie pracownicy są szczerze dumni ze zmian w śniadaniowym menu. Podkreślają pochodzenie produktów i ich jakość. Wiele razy słyszałem zdania w stylu „w końcu mamy naprawdę super jabłka” albo „udało się namówić szefostwo na wędliny od dobrego lokalnego rzeźnika”. To się realnie dzieje.