Ekologiczna świadomość Polaków bardzo się zmienia. Posiadając alternatywę chętniej wybieramy rzeczy eko niż zwykłe. Coraz częściej zwracamy uwagę na to jak produkty są pakowane. Kupujemy zbiorcze pojemniki. Więcej czasu poświęcamy, by przeanalizować skład produktu. Wyjście ze sklepu z plastikową jednorazówką staje się powoli krepujące. Uwiera nas widok plastiku jednorazowego. Zaczynamy świadomie analizować. Jak się okazuje prawie trzech na czterech Polaków widzi konieczność działania w kontekście złego stanu środowiska.
Stąd też emocje i dyskusje w social mediach pod postami ze śniadaniem owiniętym w jednorazowy plastik. Pewnie argumentów na korzyść takiego rozwiązania znajdziemy mnóstwo, przecież dlatego właśnie wprowadziliśmy do życia jednorazowe opakowania. Za przemawia między innymi wygoda takiego wyboru (zastosowanie posiadanych już rozwiązań, brak potrzeby zmywania), chęć utrzymania zasad bezpieczeństwa sanitarnego (dodatkowe zabezpieczenie), ewentualne niższe koszty, bądź chociażby potrzeba ograniczania dodatkowych wydatków. A może stoi za tym brak świadomości wagi tematów eko.
KWESTIE BEZPIECZEŃSTWA SANITARNEGO
Zakładam, że hotele decydujące się na serwowanie dań w zgrzewanych pojemnikach najbardziej pod uwagę biorą właśnie element bezpieczeństwa sanitarnego. Taki objaw naszych dziwnych czasów.
W obecnej sytuacji potrzebujemy być jak lekarze lub prawnicy, którzy regularnie aktualizują swoją wiedze o nowe tematy w branży. W związku z tym, że nie ma jasnych instrukcji, co do organizacji i wyglądu serwowanych śniadań, każdy obiekt przyjął swój sposób ich podawania – sposób zgodny z własnym rygorem epidemiologicznym. W ramach wytycznych dla części restauracyjnej hoteli nakreślono, że „wszystkie posiłki muszą być serwowane do pokoi” a „pracownicy powinni być wyposażeni w osłony ust i nosa oraz rękawiczki”. Prócz tego nie ma konkretnych instrukcji. Hotele w różny sposób podchodzą do tych kwestii.
Nie ma też obowiązku przykrywania posiłku – plastikiem lub pokrywką. Gdyby jednak ze względu na potrzebę utrzymania właściwej temperatury jedzenia (w opcji plastikowej wykluczam względy wizerunkowe) zaistniała potrzeba przykrycia posiłku – bardziej przyjaznym dla środowiska rozwiązaniem byłaby metalowa pokrywka. Metalowa taca z metalową pokrywką do serwowania dań to koszt kilkudziesięciu złotych – 30-40 zł za taką o średnicy 20 cm, 50-60 zł za średnicę 30 cm. Są też tańsze plastikowe opcje wielorazowego użytku.
INWESTYCJE
Jednak jakikolwiek wydatek (w szczególności w obecnych czasach) to dodatkowe obciążenie, które hotel musiałby ponieść. W szczególności, że żyjemy nadzieją na rychły powrót do normalności. Liczymy na to, że w wakacje znów otworzymy hotele i będziemy w standardowy sposób witać gości. W tej opcji jednorazowe plastikowe opakowania są potencjalnie tańszym rozwiązaniem – przy założeniu posiadania już sprzętu zgrzewającego – 100 pojemników wraz z pokrywkami do zgrzewu i zestawem sztućców to koszt około 100 – 110 zł, a więc 1 złotówka za sztukę. Metalowa większa taca z pokrywką zwróciłaby się więc dopiero 2 miesiącach. Czy zatem warto inwestować w nowe sprzęty, takich jak tace, patery, kosze, czy pokrywy?
Tak jak ufamy w to, że hotele powrócą w wakacje do normalności, tak samo możemy zakładać, że na jesieni ponownie powrócimy do bardziej rygorystycznych zasad funkcjonowania. Zresztą krzywa zachorowań zmienia się dość dynamicznie i tak naprawdę nie mamy pewności, jak hotele będą funkcjonować za tydzień lub miesiąc. W tym wypadku opcje wielorazowego użytku są finansowo bardziej korzystne.
Nie biorę pod uwagę kosztów dodatkowych po śniadaniu, gdyż oba aspekty je mają. Z jednej strony będzie to koszt pracy osób zbierających brudne naczynia i koszt mycia brudnej zastawy. Z drugiej koszt pracy pokojowych lub osób gospodarczych podczas dodatkowego zbierania śmieci, koszt dodatkowych worków i koszt odbioru zwiększonej ilości odpadów zmieszanych (zatłuszczony plastik).
KOSZTY
No dobrze, a co jeśli oferowane przez hotel śniadania są przygotowane do odbioru bezpośrednio z recepcji, a personel kuchni ogranicza się do osoby przygotowującej? Hotel ma taką strategię i tak właśnie działa. W ten sposób zmniejsza swoje wydatki kadrowe. A i ilość zajmowanego przez taki zestaw śniadaniowy miejsca w przestrzeni recepcyjnej nie jest bez znaczenia. Same ponowne wystartowanie hotelu generuje koszty, a zatem zatrudnianie dodatkowych pracowników byłoby kolejnym obciążeniem.
Opcję z oszczędnością na śniadaniach możemy brać po uwagę oczywiście tylko w hotelach o obniżonym standardzie lub o pewnej uproszczonej specyfice. Szanujący się obiekt nie może pozwolić sobie na tego typu oszczędności. Nie wygląda to korzystnie – goście są coraz bardziej ekologicznie świadomi i dysponując wiedzą na temat dostępności zielonych alternatyw, mogą krytycznie oceniać takie doświadczenia. Prócz tego niebyt dobrze to wypada w porównaniu z innymi obiektami hotelowymi, również tymi bez kategoryzacji, które niejednokrotnie potrafią po królewsku obsługiwać gości śniadaniowych w czasie pandemii.
Po drugie – warto przemyśleć wprowadzenie zmian w strategii obiektu. Wcześniej czy później taka zmiana będzie konieczna, nie tylko ze względu na oczekiwania konsumentów, ale na odgórne restrykcje, coraz mocniejszy brak społecznej akceptacji dla nieekologicznych działań, zielone decyzje konkurencji i z czasem przewidywany brak dostępności opcji z jednorazowym plastikiem. O samych powodach klimatycznych nie wspominając.
WYGODA
A co jeśli hotel serwuje opakowane w plastik śniadania dlatego, że ma już dostępne takie zasoby – może maszynę do zgrzewania opakowań na wynos, zmagazynowane pojemniki plastikowe i cały proces z sukcesem jest stosowany podczas obiadów na wynos. Procedury wydawania dań w pojemnikach plastikowych mogą zostać zatem w prosty sposób zaimplementowane do przygotowania śniadań. Prócz tego ponownie – łatwiej jest wyrzucić odpady niż zbierać z całego hotelu naczynia. Nakład pracy w tym drugim przypadku jest większy, wymaga zebrania talerzy, włożenia do zmywarki, rozłożenia po zakończenia trybu.
Jednak jak hotel działał wcześniej? Czy podczas standardowych śniadań nie było kelnerów, którzy sprzątali talerze po gościach? Obecny nakład pracy nie będzie więc większy niż w przypadku klasycznych, standardowych, przedpandemicznych, bufetowych śniadań.
CZAS
Potężnym argumentem za śniadaniem w plastiku jest brak czasu. Tworzenie i szukanie alternatyw przez kadrę zarządzającą wymaga uwagi. A znalezienie idealnej opcji nie jest łatwą sztuką. I potwierdzam, że w tych kwestiach brakuje gotowych rozwiązań, trzeba usiąść i analizować, korzystać z doświadczenia innych lub zaczerpnąć porady eksperta. W rzeczywistości wszyscy tych alternatyw poszukujemy, od rządzących, którzy tworzą elementy nowego zielonego ładu, po firmy, którym zdarza się zabłądzić w greenwashig, po Iksińskiego, który hamletyzuje nad koszem na śmieci, do którego pojemnika ma wyrzucić karton po mleku.
Wcześniej czy później będziemy musieli pochylić się nad kwestią zielonych rozwiązań. Wiele nowych dyrektyw dotyczących odpadów lub zmniejszenia emisji dwutlenku węgla już zostało wdrożonych. Jeszcze więcej pojawi się w ciągu najbliższych kilku lat. Czeka nas rezygnacja z plastikowych pojemników na jedzenie. Już teraz wprowadzono zakazy dotyczące jednorazowych talerzy, kubków, sztućców i styropianowych pojemników. W ślad za nimi pójdą kolejne. Może ten czas na zmiany jest nawet lepszy niż za pół roku czy rok – gości w hotelu mniej, jest spokojniej. Czy zresztą warto zostawiać to na ostatnią chwilę?
WAGA TEMATU EKO
No chyba, że temat dla nas nie jest warty uwagi. I to jest kolejny powód, który tłumaczyłby wybieranie przez hotel takiej formy śniadania. Przy braku świadomości istotności tematyki eko nie zwracamy uwagi na kwestie wpływu naszych działań na środowisko. Wiadomo, że temat jest, bo nie da się go przeoczyć, ale nie przywiązujemy do niego wagi, może w obliczu Covida uznajemy go za problem drugoplanowy. Może jesteśmy w tej ¼ Polaków, którzy uważają, że stan środowiska nie jest poważny i nie wymaga natychmiastowych działań.
Czy chcemy czy nie kwestie związane z kryzysem klimatycznym i naszymi decyzjami w tej sferze wysuwają się na prowadzenie, nawet w obliczu pandemii. A może nawet ze względu na pandemię. I to nie tylko pod względem ekologicznym, ale też i wizerunkowym.
I możemy tak jeszcze długo rozważać nad opcjami, liczyć, dywagować i spierać się argumentami za i przeciw jest jednak jeszcze druga strona lustra. Ta w której bez wytchnienia wyrzucamy rocznie ponad 300 kg odpadów na osobę i tworzymy kolejne wysypiska na śmieci, a nikt nie chciałby przy takim mieszkać. Rzeczywistość, w której topimy w wodach mórz i oceanów ponad 10 milionów ton plastiku rocznie, a nikt z nas nie chce kąpać się w śmieciach i jeść ryb zanieczyszczonych mikroplastikiem. Ta, w której zjadamy średnio w ciągu tygodnia (bez względu na to w którym miejscu na świecie mieszkamy) ilość plastiku porównywalną wielkością do karty kredytowej, choć nie robimy tego świadomie. Ta, w której pewne ilości plastiku zostały odnalezione w najgłębszym rowie oceanicznym na Ziemi, wśród szczytów najwyższych gór, pośród największych zmarzlin Antarktydy oraz wśród piasków Sahary, choć wcale tam tego plastiku nie zanosiliśmy. Oraz ta, gdzie bezustannie zużywamy zasoby przeznaczone dla przyszłych pokoleń, choć z troską zabiegamy o ich lepsze jutro.
Zdarzyło się, że ktoś w jakimś hotelu podjął decyzję, która nie była przemyślana pod względem środowiskowym. Obiekt odczuł w Social Mediach skutki społecznej dezaprobaty. Publicznie poniósł konsekwencje. Inne podobnie działające hotele zastanowią się nad swoimi działaniami.
I tak naprawdę to dobrze, że na ten temat rozmawiamy. Niech nasze dyskusje będą zapalnikiem zmian. Niech te „plastikowe śniadania” podążają w ślad za plastikowymi słomkami i styropianowymi kubeczkami. I choć to drobna zmiana, wręcz kropla w morzu prośrodowiskowych możliwości, to jednocześnie kolejny potężny krok dla naszej hotelowej społeczności.
Agata Delmaczyńska
Green Officer in Hospitality, Ecogiq